czwartek, 29 maja 2014

welcome again

Witam
Taaak.. Wiem, że maj się kończy, a w styczniu obiecywałam poprawę. Ale nie miałam czasu pisać. Trudno, zdarza się.
Wiersz napisany spontanicznie, około pierwszej w nocy. Proszę o wyrozumiałość.

"Na szarej sukience ciemne plamy
Na rękach i twarzy liczne szramy
Śmiech wygaszony, oczy szklane
Dwie dusze w jednej, obydwie niechciane
Świat je odrzucił bo były inne
Niezwykle groźne, a jakże niewinne
Ludzie patrzyli, gadali różnie
Chcąc się nad nimi wywyższać  próżnie
Ich cel był jeden, idea zła
Sprawić, by one dosięgły dna
By doznały bólu, cierpienia strasznego
Ich czyny był dowodem okrucieństwa wszelkiego
Dziewczyna była jedna, życia były dwa
I nie wiadomo jak, lecz odbiły się od dna
I przysięgły zemstę krwawą i miażdżącą
By zniszczyć wywłokę demona chroniącą
I zrobiła to mimo głodu sumienia
Zniszczyła żmiję, skróciła cierpienia
A zwłoki potwora, który zniszczył jej świat
Znaleziono w mieszkaniu z krwawym napisem "kat"
Fragmenty mięsa i narządów ofiary
Upchnęła w przeróżne kąty i szpary
Krwią rysowała kwiaty i zwierzęta
"Teraz nasz wyczyn każdy zapamięta"
I stoi przed lustrem, wpatruje się w odbicie
Twarz umazała sobie obficie
Uśmiechając się, rzekła "Teraz na nas pora"
Wyszła, zostawiając rozprute ciało potwora
Las szeptał do niej, wiedział, co zrobiła
Teraz każda gałąź ku niej się chyliła
Na polanie stało drzewo, samotne i wysokie
Na boki rozpostarło swe konary szerokie
To na nim zawiesiła swoją pętle zbawienia
Wspięła się na nie, powiedziała "Do widzenia"
Słońce powitało bladą dziewczynę
Oświeciło swym blaskiem jej usta sine
W niej skryta była dusza, której nikt nie kochał
Nikt za nią nie tęsknił, nikt nie zaszlochał
Wisielczy koniec nastąpił bo dwa życia w jednym
 Zniszczyły kwiat istnienia, jego płatki zwiędły
A opętanej dziewczyny pochowanej w lesie
Śpiew ostatnim tchnieniem wicher w świat poniesie"

Puniauke

piątek, 10 stycznia 2014

Kołysanka

Witam
Dzisiaj zamieszczam pierwszy post w nowym roku. Wiem, trochę (bardzo) się spóźniłam, ale nie miałam czasu. Od razu po przerwie świątecznej mieliśmy kartkówkę z matmy, pytanie z matmy, sprawdzian z biologii i sprawdzian z historii, do tego co chwila musiałam chodzić na próby śpiewu. Proszę o wyrozumiałość.
Więc w tym roku chciałabym wszystkim życzyć wszystkiego dobrego, niech te następne miesiące będą lekkie, spokojne i bezstresowe. Żebyście byli szczęśliwi i nie musieli zawracać sobie głów problemami. 

A więc przejdźmy do wiersza.

W ciemnym pokoju, na skraju łóżka
Gdzie leży mała, wygnieciona poduszka
Siedziała dziewczyna o podkrążonych oczach
O dwóch sięgających pasa warkoczach
Jej skóra była blada, usta sine,
A na krześle siedział chłopak, wpatrując się w dziewczynę
Usiadł koło niej wahając się, powoli
Cały zesztywniały, czuł się jak w niewoli
Przerażony, wolno wyciągnął ku niej ręce
Chciał ją przytulić, poczuć jak bije jej serce
Lecz poczuł tylko lekką, zimną mgiełkę
Jakby przez obłok pary przełożył rękę
To nie były zwidy, ona jest prawdziwa
Siedzi tu obok niego, ale już nieżywa 
To działo się dawno, dlatego nie wierzył
Nie widział by ktokolwiek w tym wypadku przeżył
Wtedy szedł do niej, prosić by wybaczyła
Telefonów nie odbierała i nie dzwoniła
I wtedy zobaczył jej zakrwawione ciało
Na środku ulicy bezwładnie leżało
Wszyscy mówili, że była pijana
I dlatego została przejechana
Załamał się wtedy, nie wychodził z domu
O swojej depresji nie mówił nikomu
I zobaczył ją nagle, na łóżku siedziała
Kołysząc się na boki kołysankę śpiewała
I teraz z nią siedział, ona dalej nuci
"On cię już nigdy nie porzuci
Uspokój swe myśli, oczęta zmruż
Nad nami błyszczy księżyc, nasz stróż
Chodź do mnie maleństwo, chodź do mnie kochanie
To już nadchodzi pora na spanie"
Chłopak zrozumiał jej ciche przesłanie
Więc wcielił w życie dane przez nią zadanie
"Nie musisz się śpieszyć, nie trzeba biec
Lecz to już nadchodzi smutków twych kres"
Wyciągnął sznur, pętlę zawiązał
A drugi koniec na haku przywiązał
"Będziemy razem, ja i ty
Nie męczy nas już żaden sen zły"
Stanął na krześle, wypowiedział słowa
"Teraz zaczniemy wszystko od nowa"
Zarzucił pętlę na swoją szyje
"Teraz niech księżyc nas okryje
Teraz w końcu nadchodzi czas
Kiedy blask jego połączy nas"
Odepchnął krzesło, pomyślał "koniec tuż tuż"
Gdy nadszedł dzień, był martwy już
"Jesteś kochanie, oślepia twe lśnienie
Teraz już czas by zacząć śnienie"

~ Puniauke

niedziela, 1 grudnia 2013

Andrzejki

Witam
Dziś z okazji Andrzejek (które były wczoraj) polecę wam dwie ciekawe książki które ostatnio przeczytałam.


1. "Romeo i Julia"
To było ostatnio moją lekturą szkolną. Książka opowiada o nieszczęśliwej miłości dwojga osób z rodzin które od lat żyją ze sobą w niezgodzie. Mimo przeciwieństw losu połączyło ich wielkie uczucie i przetrwało aż do nieszczęśliwej śmierci obojga. Warto przeczytać. Płakałam przez ostatnie 25 stron. (strasznie się przez takie książki wzruszam :c)

2. "Seria niefortunnych zdarzeń"
Książka opowiada o dziejach rodzeństwa: Słoneczka, Wioletki i Klausa po tragicznej śmierci ich rodziców w pożarze ich domu. Trójka bohaterów z pozostawionym ogromnym spadku po rodzicach jest zmuszona zamieszkać u okropnego Hrabiego Olafa, który za wszelką cenę próbuje wydrzeć im majątek. 

Oraz napiszę wam z tejże okazji wiersz. Wiem że strasznie długo nie pisałam (cały listopad) ale naprawdę nie miałam czasu.

W dniu świętego Andrzeja
U dziewczyn rodzi się nadzieja
Że wywróżą sobie cudnych kochanków
Oraz bogatych przyszłych wybranków
Więc się w cudaczne stroje przebierają
I różne dziwy odprawiają
Leją wosk i palą świece
Aż do kostek noszą kiece
Buty w rzędzie ustawiają
Jabłka z wody wyławiają
Szpilką serca przekuwają
I czas sobie umilają
Całą noc się bawią śmieją
Do kieliszków wino leją
Nie chcą sobie zabawy skracać
Ani nie pragną do domu wracać. 

~ Puniauke

niedziela, 27 października 2013

nie wiem jaki tu dać tytuł...


Dawno tu nie byłam. Nie wiem o czym pisać. Naprawdę, pomysłów mi brak. Więc zabrałam się za rysowanie. I nawet mi to nieźle idzie. Uczę się tez grać na keyboardzie i gitarze akustycznej. Chcę zacząć naukę gry na perkusji. Rozwijam się w każdym stopniu. Nawet na wokal chodzę. Ale tematu wiersza to za Chiny nie mogę znaleźć. Ale od czego ma się przyjaciół?

Więc pisze coś, co nie będzie miało określonego tematu. Napisze to co mi leży na sercu.

Siedząc przed oknem na krześle drewnianym
Lecąc w myślach ku przestrzeniom nieznanym
Myśląc o wszystkim, bólu, miłości
smutku, złości i wielkiej radości
Pragnąc by razem z bliskimi śpiewać
A to co mówią inni olewać
Być wolnym i żyć marzeniami
By radość i miłość nie były snami
by wszystkim w okół dobrze się żyło
I by wszystkim wesoło było
By szczęście ogarnęło świat nasz szeroki
By poziom tolerancji był niezwykle wysoki
Lecz na razie to tylko pragnienia
By uszczęśliwić wszystkie istnienia
Zostaje nam czekać aż ktoś system stworzy
Który nam w końcu plan ułoży
Jak sprawić by wszyscy byli szczęśliwi
A ci co kłamią byli uczciwi



z dedykacją dla Snickersa ~ Wercia

piątek, 13 września 2013

Powrót po bardzo trudnym czasie...

Hej
Chciałabym teraz wyjaśnić wam parę rzeczy. Prawie wszystko jest związane z moją długą przerwą w pisaniu. 
Po pierwsze:
Jestem w drugiej klasie gimnazjum. Zadają nam od cholery dużo i do kompa mogę się dorwać dopiero wieczorem. W ciągu dnia też nie mam za bardzo czasu na pisanie. Mimo, że to dopiero pierwsze dwa tygodnie to już mieliśmy 3 kartkówki i jeden sprawdzian. Więc.. no nie jest fajnie.

Po drugie:
Mam potwornie skomplikowaną sytuacje życiową. Bardzo bardzo. Mam wiele problemów i powoli nie wyrabiam. Nie mogłam pisać, nie byłam w stanie to robić. Nie miałam siły wymyślać rymów, mimo że zawsze to przychodzi mi tak łatwo. Poza tym szukam takiej jakby pracy. No wiecie, coś w stylu opiekunka do dziecka na jeden wieczór lub roznosicielka ulotek. Potrzebuję pieniędzy. To się też trochę wiąże z moimi problemami. PO prostu wszystko się posypało.

Po trzecie:
Przeżyłam bardzo kiepskie zakończenie wakacji. 31 sierpnia był pogrzeb mojej babci. Nie mogłam się zmusić do napisania, mimo że bardzo tego chciałam. Nie potrafiłam. Zawsze jak coś chciałam napisać to strasznie bolało i zaczynałam płakać. Moja wesołość powoli mnie opuszcza. Potrafię się śmiać, ale to nie to samo. Życie mnie skrzywdziło. 

Nie wiem o czym pisać wiersze. Po prostu nie wiem. Prosiłabym was, żebyście w komentarzach pisali swoje propozycje. Smutne, wesołe, zboczone, głupie, całkowicie bez sensu. Żadna nie zostanie przeze mnie zignorowana. 
Za cholerę nie wiem o czym pisać. Kolega mi podsunął pomysł, żeby napisać o bajkach. Podejmuję wyzwanie .-.

Codziennie o wieczornej porze
Kiedy żadne dziecko jeszcze spać nie może
znajoma melodia wszystkim znać dawała
Że bajka na dobranoc właśnie zacząć się miała
I naraz wszyscy śpieszyć się zaczęli
Wszystkie zajęcia na bok odgarnęli
Bo nikt przegapić nie chciał niczego
Czekali cały dzień by zobaczyć coś takiego
Wesołe postacie, zabawne przygody
Dzięki tym bajkom każdy czuje się młody
I z wytęsknieniem czekają dzień cały
By przez 15 minut znów poczuć się małym
To jest ta chwila wybawienia
To jest ta chwila, gdy wracają wspomnienia
I czują później zawód ogromny
Gdy ostatecznie dzwonek monotonny
Oznajmia nagle że koniec seansu
I znowu trzeba wyrwać się z transu
Wrócić do szarej monotonności
Pełnej zażaleń i pełnej złości
Lecz znów nadejdzie chwila wytchnienia
Te cudne 15 minut zbawienia.

Kolega mnie poprosił bym o nim napisała wierszyk ;-; będzie krótki i prawdopodobnie bez sensu XD

Sebastian to człowiek kultury
Nigdy nie bywa ponury
Inteligentnie innych hejtuje
I nikt tego nie pojmuje
Mimo że gimbsize się szerzy
On ciągle wyżej mierzy
Zachował resztki godności
Czego mu gimby mogą zazdrościć

Jejku, jak kreatywnie. Aż się wszyscy uśmieją. To takie głębokie. Hehe hehe.
To by było na tyle. W końcu się zebrałam, napisała, bądźcie dumnie. Niedługo znowu coś wstawię. Na razie trzymajcie kciuki by mi się wszystko poukładało. 

Wercia

środa, 21 sierpnia 2013

Rozstania i powroty :3

Hey
Długo mnie nie było, ponieważ byłam w Chorwacji. Przepraszam, że was nie powiadomiłam, jakoś nie miałam do tego głowy ;c
Ale dziś dostaniecie w zamian trzeci fragment książki :3 Chciałam go już dawno wstawić, ale w hotelu nie miałam internetu :c

Berlin, Kolonia Północna, PKZ, 27 kwietnia 2971 rok
Był to wyjątkowy dzień. Słońce grzało chodniki, niebo było bezchmurne, a władze miasta przełożyły ciszę nocną na godzinę 22:30 z powodu koncertu Gigants'ów. Jednak ten dzień był bardziej wyjątkowy dla rodziny Werden. Dzisiaj mała Viera Ise miała czwarte urodziny. Czyli, według teorii prezydenta Dankan'a to właśnie dzisiaj małej Vierze miało przypomnieć się wszystko z poprzedniego życia. Kim była, gdzie mieszkała, co robiła, gdzie pracowała, jak się uczyła i przede wszystkim, jak umarła. Przy tym wszystkim miał być psycholog dziecięcy, Ignacy Stain. Dla dziecka może być trudne takie nagłe przebudzenie, więc ktoś musiał nad nim sprawować wtedy opiekę i wszystko wyjaśnić.
Wszystko miało się wyjaśnić o godzinie 15:22. To o tej godzinie urodziła się Viera. W domu Werden'ów już było wiele osób – państwo Werden, psycholog, dwaj strażnicy, żona pana Stain'a i przedstawiciel Rządu – J. Hmierzing. Wszyscy byli pogrążeni rozmową, pomijając rodziców Viery. Oni patrzyli na siebie i trzymali się za ręce. Co chwila jedno przytulało drugie i mówili coś szeptem do siebie.
Po pół godziny na dół zeszła dziewczynka. Miała długie brązowo-rude włosy do pasa i ciemnozielone oczy. Jej cera była blada, a nos miała pokryty piegami. Ubrana była w jasnofioletową sukienkę, ciemnofioletowy sweterek, białe rajstopki i czarne lakierki. Jej znak na nadgarstku lewej dłoni świecił się. Mała Viera podeszła do rodziców i wtuliła się w nich.
 - Tatusiu, a co tutaj robią ci ludzie?
 - Oni przyszli na twoje urodziny słonko. Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. To twoje święto.
 - Kocham was.
 - My ciebie też, skarbie. Teraz chodź z nami do kuchni. Zbliża się magiczna godzina.
Wszyscy poszli do kuchni. Na stole stał mały, filetowy torcik z napisem „Nam Ise”. Były w niego wbite cztery świeczki. Brakowało tylko 1 minuty do objawienia. Wszystko teraz jakby spowolniło się. Rodzice Viery złapali się za ręce i podeszli do dziewczynki. „Kocham cię” szepnęli jej do ucha i przytulili. Aż w końcu zegar pokazał 15:22. Dziewczynka zdmuchnęła świeczki. Ukrojono jej kawałek tortu i posadzono na krześle. Dziewczynka zajadała się, a tymczasem psycholog przygotował karty z pytaniami. Podszedł do niej i zapytał:
 - Viero, czy dobrze się czujesz?
 - Tak. Tort był dobry.
 - Ale czy nie zakręciło ci się w głowie, ani nie masz mdłości?
 - Niee... Nic mi nie jest.
 - W takim razie, odpowiesz na kilka pytań
Dziewczynka skinęła głową. Diana i Jasper spojrzeli na siebie.
 - Jak miałaś kiedyś na imię?
 - Mam na imię Viera.
 - Ale kiedyś, to znaczy wtedy kiedy twoja dusza była w innym ciele.
 - Ale pan śmieszny! Nie byłam w innym ciele. Jestem Viera, mam ctely latka. Tam stoi moja mama i tata. - Wskazała palcem na państwa Werden'ów, wstała i przytuliła się do nich.
  - Ale to znaczy że...
 - To działa. - Powiedział Jasper Werden. - Nasza praca... Wszystko działa. Udało się!
Pocałował swoją żonę w policzek, uklęknął i powiedział dziewczynce.
 - Viera, jesteś jedyna w swoim rodzaju. Jesteś małą dziewczynką z wielkim darem. Wystarczy, że będziesz patrzeć sercem. Trzymaj. - Zawiesił jej naszyjnik na szyi. - To jest medalion. Gdy przyjdzie na to czas, on pokaże ci drogę. Pamiętaj że jesteś wyjątkowa i za to cię kochamy. Twoi rodzice cię kochają. Nigdy o tym nie zapomnij.
Jasper wstał i przytulił swoją żonę. Wiedział co nastąpi. Diana zaczęła płakać. Poczuł jej łzy na swoim ramieniu. Mała Viera przytuliła się do nich. Strażnicy podbiegli, złapali oboje za ramiona, unieruchamiając ich. Małą zabrała na ręce pani Stain.
 - Mamo! Tato! - Mała zaczęła płakać. Pani Stain przytuliła ją i starała się ją uspokoić.
 - Kochamy cię skarbie!
To było ostatnie, co dziewczynka usłyszała od swojej mamy. Jej rodziców wpakowano do samochodu. Hmierzing wstał i przyjrzał się jej.
 - No, no, no... Już wiemy, co robili Werdenowie tyle czasu w WRA... Przyślę kogoś, by zbadał małą. Nikt nie może się dowiedzieć, co tu zaszło. Od dziś jesteście jej opiekunami. Musicie zadbać o ten cud techniki. Ona może jeszcze wiele namieszać. Będziemy was obserwować.
Poprawił krawat, zmierzył małą wzrokiem i wyszedł. Pan Stain podszedł do żony tulącej małe dziecko, które właśnie straciło rodziców. Uklęknął przy nich i powiedział małej:
 - Posłuchaj mnie słoneczko. Twoja mama i tata musieli wyjechać i to bardzo szybko. Powiedzieli nam, żebyśmy się tobą zajęli. My cię nigdy nie opuścimy. Musisz nam tylko pozwolić się z tobą zaprzyjaźnić. Chodź z nami. Spakujemy twoje rzeczy i pojedziemy do nowego domu, dobrze?
Dziewczynka spojrzała na Staina. Jej oczy były czerwone od płaczu, na policzkach były widoczne strużki łez, jednak w tym dziecku widać było odwagę. Viera skinęła głową.
W dali słychać było muzykę i krzyki radosnych ludzi. Wszyscy tego dnia świetnie się bawili. Wszyscy, oprócz pewnej małej dziewczynki, która w dniu swoich urodzin straciła wszystko – dom i rodziców. A to tylko dlatego, że nie pamięta nic, co wszyscy uważają za normalne. Nie pamięta, co działo się wtedy, gdy jej dusza żyła w innym ciele. Nie pamięta swojego drugiego wcielenia.

Mam takie jedno pytanie - czy jest tu osoba która potrafi opisać gabinet lekarza "od zakłóceń w przemianie ciała"? XD Bo jakoś się starałam, ale kiepsko mi to wyszło i nie wiem jak opisać ten gabinet ;c 
A, nie mam jeszcze pomysłu na wierszyk! Ktoś może mi pomóc i powiedzieć o czym pisać? Byłabym wdzięczna :3

Wercia


piątek, 26 lipca 2013

Projekt "Książka" - faza druga :3

Hej
Długo nie pisałam, ponieważ nie miałam weny na wierszyki i czasu na siedzenie przed kompem. Ciągle gdzieś biegam, nie mam ani chwili wytchnienia. Lecz naszykowałam dzisiaj kolejny fragment książki. To jest początek pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

W roku 2467 naukowiec Drew Dankan w swoim tajnym laboratorium odkrył sposób zapanowania nad ludzką duszą. Dzięki jego maszynie dusza zostaje na zawsze na Ziemi, zostaje oznakowana jedną rozpoznawalną cechą charakteru i nigdy nie odchodzi, zmieniając tylko i wyłącznie swoje wcielenia. Informując rząd o swoim odkryciu został mianowany na prezydenta, a duszę odrzuconego zamknęli w Iners – celi dla wygnanych. Dusza Dankan'a została oznaczona czerwonym płomieniem, a jego nowe nazwisko brzmiało Drew Exitium Dankan – niszczyciel.
Wszyscy ludzie po śmierci rodzili się na nowo. Gdy osiągali wiek 4 lat wszystko z poprzedniego życia zaczynało im się stopniowo przypominać. Wszystko, tylko nie rodzina. W sumie im to odpowiadało, zyskali życie wieczne, lecz postęp zatrzymał się. Ludzie nie rozwijali się, nie odkrywali nowych rzeczy, system edukacyjny i polityczny nie poruszał się do przodu. Skutki były masakryczne. Ludzie obijali się i nie uczyli, bo i tak potem odrodzą się na nowo i wszystko można inaczej potoczyć. Pojawiło się coraz więcej złodziei, wandalów, morderców. Oczywiście nie wszystko było bezkarne, kogo złapali ten szedł do więzienia, ale to i tak nie miało znaczenia, bo dana osoba odradza się ciągle na nowo, więc kodeks karny przestał mieć znaczenie.
USA rozpoczęło masowy podbój innych krajów. Było to bardzo łatwe, dzięki maszynie Dankan'a mogli z łatwością odbierać dusze dowódcą państw i przejmować dowodzenie. Lecz powstała organizacja, która postanowiła sprzeciwić się Dankan'owi. Cała Azja i część Europy złączyły się w jeden wielki, potężny kraj. Nazwali go WRA – Wschodnia Republika Azji. Wtedy rozpoczęła się okropna wojna. Ameryka utworzyła z podbitych państw jedną kolonię o nazwie PKZ – Połączone Kraje Zachodnie. Wojna ciągnęła się nieustannie, ludzie ginęli, pociski i bomby pustoszyły miasta. Ludność z PKZ musiała walczyć w swojej obronie, dzieci sięgały po broń, nie było miejsca gdzie ludność mogłaby się schronić. W dodatku panowała tam tyrania, władze utworzyły surowe zasady zachowywania się podczas wojny i gdyby nastąpiło chociaż jedno drobne wykroczenie, szukali ludzi i torturowali w specjalnych zakładach. Rząd pragnął podporządkować sobie ludzi i po części mu się udało. Ludzie przestali walczyć o swoje prawa, bo wiedzieli jak to się skończy. Poddali się.
Jedyną ucieczką była Azja. Tam ludzie byli bezpieczni. Żyli sobie spokojnie w miastach chronionych przez specjalne władze, nie musieli obawiać się wojny, która toczyła się daleko od ich siedzib. Wiedli dalej spokojne i radosne życie. Nie obawiali się, że polityka PKZ przejdzie na ich stronę, ponieważ pewien naukowiec odkrył specjalny system obronny, chroniący dusze ludzi przed działaniem maszyny Dankan'a. Takim sposobem WRA stało się celem wielu ludzi z Kolonii.
Wojna trwała sto lat i żadna ze stron ani trochę nie przybliżyła się do zwycięstwa. W końcu zawarto transakcję pokojową – PKZ nie będzie próbowało przejąć kontroli nad WRA, a w zamian za to WRA otoczy swój kraj wielkim murem, by ludzie z PKZ nie mieli do niego łatwego dostępu. Tym sposobem zakończono wojnę. Lecz oba kraje do końca jeszcze się nie pogodziły.
Mur zaczęto budować 30 kwietnia 2588 roku. Otaczał on całą Republikę. W całym murze zostały wykonane cztery przejścia – pierwsze w Kairze (Egipt), drugie w Rzymie (Włochy), trzecie w Łęknicy (Polska) i czwarte, tylko dla statków, przy ujściu rzeki Jangcy w Chinach. Żeby przedostać się do WRA trzeba było mieć specjalną dokumentację oraz pozwolenie Rządu na przekroczenie granicy. Bardzo rzadko zdarzało się, że ktoś z PKZ przedostał się do Republiki. Ludzie uciekali, próbowali obejść zabezpieczenia, przeskoczyć mur lecz za każdym razem kończyło się to złapaniem lub śmiercią.
Tak życie toczyło się przez 300 lat. Aż w końcu Rząd PKZ popełnił największy błąd w swojej działalności.
Dnia 16 maja 2891 roku do portu na rzece Jangcy zacumował statek naukowy z logiem PKZ na burcie. Wśród pasażerów znajdowały się dwie ważne osoby – Jasper Novum Werden i Diana Initium Werden – naukowcy wysłani przez Rząd by wykraść tajne informacje na temat systemu obronnego. Lecz Werden to była bardzo problemowa rodzina. Nie było w niej osoby, która by czegoś nie nawywijała by tylko sprzeciwić się Rządowi. Jasper i Diana zamiast podać informacje o maszynie Kolonii, zostali w WRA i pracowali nad systemem niszczącym działanie Dankan'a. Chcieli powrócić dawny spokój, by dusza po śmierci nie zostawała na Ziemi, tylko szła tam gdzie jej miejsce – do Nieba. Przybyli do WRA pod przykrywką, ponieważ Republika była w lepszym stadium rozwoju niż Kolonia, w której naukowcy nie mieli warunków do pracy. Nie mogli się rozwijać, bo system zablokował rozwój kulturowy, a tutaj, gdzie powstawały nowe dusze i wymieniały się z nowymi, wszystko działało taj jak powinno. Nikt nie wiedział, jak posuwają się ich badania, do czasu, gdy w 2967 powrócili do PKZ. Nie przywieźli informacji, za to razem z nimi coś jeszcze przekroczyło granice, lecz na świecie pojawiło się dopiero kilka miesięcy później. Diana była w ciąży. 27 kwietnia 2967 roku na świat przyszła mała dziewczynka. Dali jej na imię Viera. Na ręce pojawił jej się znak. Przedstawiał on zapaloną fioletowym płomieniem pochodnię. Jej dusza dostała imię Ise.

Tu jest trochę więcej informacji o świecie w którym żyje nasza bohaterka. Musiałam napisać takie opisy by wszystko było zrozumiałe, bo potem to już będzie całkowicie pokręcone. Jednak liczę na to, że jest to zrozumiałe :)
Wercia